19 sierpnia 2015

Mostar i plażowanie w Kleku. ♥

DZIEŃ III (20.07)
Wczesnym rankiem zaplanowane było wyjście na Górę Objawień w Medjugorie. Podczas wspinaczki odmawialiśmy różaniec. Wyjście na szczyt zajęło nam około 30 minut. Na górze mieliśmy chwilkę odpoczynku, modlitwy, okazji do porobienia zdjęć. Widok był niesamowity! Wracając każdy mógł sobie narzucić tempo. Gdy dotarliśmy do naszego pensjonatu, gospodarze przywitali nas pysznym śniadaniem. Po posiłku mogliśmy dosłownie na moment wrócić do pokoi, by tylko spakować plecaki i wsiąść do autobusu. Przed nami długa droga do Mostaru. Będąc już na miejscu zastała nas niezwykła temperatura: 43 stopnie Celsjusza! Nieźle, co nie? Przy takiej temperaturze musieliśmy spędzić 3 godziny, zwiedzając. W Mostarze poznaliśmy: całą historię tego miasta, Stary Most (70 m wysokości), kulturę islamską, Starówkę, wieżę zegarową (ma 107 m wysokości!) oraz mnóstwo uliczek. Tak w skrócie: Stary Most leży nad najniebezpieczniejszą rzeką Europy - Neretwą. Z tego mostu skaczą mężczyźni, którzy posiadają swój własny, amatorski klub skoczków. Zbierają pieniądze: 25€ - skaczą na nogi, 50€ - skaczą na główkę. Mieliśmy okazję posmakować tamtejszego specjału kuchni - Burka. Co niektórym może się to kojarzyć z psem, ale jest to ciasto francuskie z baraniną podawane na ciepło. Według mnie Mostar to jedno z najpiękniejszych (dużych) miast, w jakich byłam. Do naszego pensjonatu wróciliśmy po godzinie 17.



/widok z Góry Objawień na Medjugorie/ 

/Mostar i ruiny domów mieszkalnych po wojnie/ 




/ślady po strzałach kierowanych w ten budynek/



/Minaret/ 

/typowa posadzka uliczek na Starym Mieście/ 

 /Neretwa/



 /muzułmański cmentarz/




 /w tle widoczny słynny Stary Most w kształcie półksiężyca/




DZIEŃ IV (21.07)
Była godzina 5:45. Większość grupy czekała w autobusie na pozostałych. Naszym planem tego ranka była Droga Krzyżowa na wzgórzu Krizevac. Mój tata podwiózł całą grupę na miejsce i zaczęliśmy naszą ciężką wspinaczkę. Po 3 godzinach męczącego wychodzenia na górę każdy miał okazję osobiście pomodlić się i pooglądać niesamowitą (jeszcze lepszą niż na Górze Objawień) panoramę. Schodzenie ze szczytu zajęło nam dużo mniej czasu. Czekając na resztę osób, która jeszcze w swoim tempie schodziła z góry, rozmawialiśmy i opowiadaliśmy ciekawe historie. Wreszcie nadjechał mój tata i wszyscy mogliśmy się usadowić na swoich miejscach w autokarze. W pensjonacie przywitano nas śniadaniem (znowu). Jak to już w tradycji się zapisało, mieliśmy paręnaście minut, aby spakować do plecaków potrzebne rzeczy. 













Każdy wsiadł do pojazdu z wielkim uśmiechem na twarzy, bo wiedział, co go czeka - dłuuuga kąpiel w Morzu Adriatyckim. Aby dostać się na plażę w Chorwacji musieliśmy wytrzymać 1,5 godziny jazdy. Jednak po pokonaniu tych kilometrów wyszliśmy na zewnątrz ze swoimi manatkami. Każdy znalazł na plaży dla siebie miejsce. My (ja, Kuba, mój tata, Karolina, Michał i pani Basia) znaleźliśmy idealny cień pod palmą. Nareszcie mogliśmy wbiec do cieplutkiego, czyściutkiego morza pełnego jeżowców. W naszej "strefie" były całe stada tych jakże niegroźnych zwierzątek. Wyczuliście sarkazm, prawda? Pływając z Karoliną, znalazłyśmy przestrzeń, gdzie ani widu, ani słychu kolczastych, czarnych cosiów. Potem przez cały czas pływałyśmy na tamtym terenie. Zmęczeni wyszliśmy na brzeg i postanowiliśmy zamówić największą pizzę. Gdy kelner ją nam podał, oczy niemal nie wyskoczyły nam z oczodołów. Tą pizzę można było co najmniej nazwać "mega mini". Jako, że było nas 6, a kawałków tylko 5 jednej osobie dostał się tylko jeden kawałek. Zgadnijcie komu. Asi oczywiście! Obok naszej palmy była budka z jedzeniem. Tam również zamówiliśmy ten włoski specjał, bo poprzednim nie najedliśmy się kompletnie! Wszystko spoko, gdyby nie to, że placek z dodatkami dostaliśmy po 45 minutach oczekiwania. Przeniesympatycznej pani zapomniało się, że ktoś zamówił u niej pizzę. Takiej obsługi to chyba nawet w Polsce nie ma! :) Po 6 godzinach spędzonych przy morskim szumie, wróciliśmy do naszego mieszkania. 



 /gromadka jeżowców/




Podobają Wam się zdjęcia?
Byliście kiedykolwiek w Mostarze? Jeśli tak, to jakie macie wrażenia?

~ Megan. ♥

5 komentarzy:

  1. Super zdjęcia! Aż chciałoby się tam być :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna fotorelacja!
    Nigdy tam nie miałam okazji być, zazdroszczę wyjazdu!
    Pozdrawiam :)
    http://olga-dz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy tam nie byłam! Widać, że miałaś udane wakacje! :) A i przepiękne zdjęcia ;)
    wakacyjny--pamietnik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie piszesz
    Obserwuję ;)
    http://rubik514.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie miałam okazji tam być, świetne zdjęcia :)
    My blogging travel

    OdpowiedzUsuń